Mieszkanko Renny

- W uczciwy sposób czy nie, ty wygrałeś i nagroda musi być xP - zachichotała.
Sięgnęła jeszcze jego ust i pocałowała go namiętnie.

- Mmm więc nap... rawdę... nie ch... esz? - mówił w trakcie całowania.
Mogła sobie zahaczyć palca o gumkę jego bokserek.

Podciągnęła się tak, by mieć usta na wysokości jego ucha.
- To ja jestem dla ciebie nagrodą - szepnęła cichutko.

Zaśmiał się cicho i chrypliwie, pozbawił ją stanika. Następnie przeturlał się tak, że to ona na nim leżała.
- Ale ty masz urodziny

Po chwili pozbawiła go bielizny.
- Będziemy się kłócić, kto ma zaczynać...?
Zatopiła wargi w jego ustach.

CENZOR, no!

Po przeminięciu Cenzora, czyli po dłuuuższym czasie leżał z przyklejoną do siebie Renią. Zadowolony i zaspokojony za cały ten czas rozłąki.
Miał zamknięte oczy.

.

Leżała z głową na jego ramieniu, mrucząc cicho pod nosem jakąś melodię. A muzyka z wieży audio dalej cichutko roznosiła się po pokoju x3.
- Ta dam, tarara ram...~
Wymęczył ją, biedna .

- Podobało się? - zapytał, cmoknął ją w skroń.
Z jakiegoś powodu pomyślał, że tak by chyba mógł żyć. Po chwili doszedł niestety do wniosku, że gdyby wpadł w monotonię to byłoby to równoznaczne z jego śmiercią.
Ale teraz było tak fajnie...

- Eee...hee... x3
Otarła się o niego głową, dalej cicho mrucząc. Libra jej całkowicie odpowiadał. Nie palił, nie ćpał, nie pił... nie był wobec niej agresywny (tak jak poprzedni koleś...), tylko miły, ciepły (tak czasem ) i wrażliwy.

Zapomniałaś dodać: zrzędliwy, egoistyczny, pesymistyczny i sarkastyczny .

Renia była fajna. Nie potrzebowała wiele, żeby ją uszczęśliwić. Nie potrzebowała kasy, nie potrzebowała merca ani obsypywania prezentami. Wystarczyło ją przytulić i z nią poleżeć. Nie sądził, że tak można.
- Jesteś super.

Wymieniała akurat jego pozytywne strony

Odchyliła głowę do tyłu, a jej wzrok padł na drzwi do kuchni.
- Tak? Dlaczego?
Już nie zamierzała mówić "oj nie przesadzaj" albo innych tego typu rzeczy. Po prostu chciała wiedzieć, dlaczego.

- Bo jesteś taka naturalna, łagodna i nikogo nie udajesz. Nie musisz sobie powiększać biustu, farbować się na blond ani chodzić do solarium, bo wiesz, że i bez tego jesteś piękna.
Oparł brodę na jej głowie.

Zaśmiała się cicho. Więc o to chodziło?
- I dlatego jestem taka super? - zapytała. - Miło, że w twoich oczach taka jestem.
Objęła go za szyję, zakładając ręce do tyłu.

- Nom, dokładnie taka. Dziwię się sobie, że ci to mówię.
Wpatrywał się w ścianę.

- A co? Na co dzień nie jesteś szczery?
Połaskotała go pieszczotliwie po podbródku, tak jak kotka x3

Charakterystyczne szeleszczenie towarzyszące pieszczocie utwierdziło go w przekonaniu, że nadszedł czas się ogolić.
- Jeśli chodzi o mnie? W ogóle nie jestem szczery.

Zastanowiła się, jak to obrócić na... na jego niekorzyść, że tak to ujmę.
- Kłamiesz mnie? ;<
Drapał, hehe .

- Nie chodzi o to, że jestem kłamcą. Chodzi o to, że nie jestem szczery, jeśli chodzi o moje myśli itp. Przy tobie jakoś zupełnie inaczej mówi się o sobie.
Nom, drapał. Otarł się podbródkiem o jej policzek, łaskocząc.
- ;]

Umiał się obronić, no!
- Ale bądź ze mną szczery zawsze.
Mógł poczuć, jak przeszedł ją dreszcz. Kącik warg powędrował w górę.
- Zarost - powiedziała. - Trzeba się go pozbyć... >D

- Postaram się.
Zrobił smutną minkę.
- Nie lubisz? Jestem teraz jak Justin Timberlake ;<

- Yhm.
Spojrzała na niego tak, że widziała go do góry nogami .
- Fajnie. Ja chcę kogoś jak Libra.

- Aha, z twarzą jak pupa niemowlaka. Szkoda. Z zarostem jestem bardziej... męski
Zasłonił jej oczy dłońmi.

- Wcale nie. Drapiesz i jesteś taki... drapiasty. A jak jesteś ogolony, to widać, że o siebie dbasz ;]
I ktoś jej nagle zgasił światło.
- Nie zapłaciłam za prąd, przepraszam bardzo?

- Oh, więc codzienny prysznic, antyperspirant i czesanie się nie wystarczają ;<
Trzymał dłonie dalej.
- Nie wiem, nie kontroluję twoich płatności.

- Oh, nie. Co ty? Nie wiedziałeś?
Złapała jego dłonie.
- Wyczuwam podstęp. Zaiste?

- ;< to za wiele dla mnie
Został capnięty.
- Nie no, jakże to?

- Zastanawiam się, czy zadaję się z właściwą osobą...
Zagryzła aktorsko wargę.
- Nawet przyłapałam sprawcę na gorącym uczynku!

- Nigdy nie musiałaś mnie wyganiać, żebym się umył, nie? A pamiętaj, że boję się wody. Patrz, jaki porządny jestem.
Zabrał ręce, poderwał się.
- Który to?!

- No dobra, dobra, ale pamiętaj o goleniu
Ujrzała światło dzienne.
- Za późno. Uciekł.

- Dobra, zapamiętam.
Rozglądał się.
- Drań :/

Pacnęła go łapka w łeb.
- Ty, jak się zakamuflował xP To jednak ty!

- Eh, masz mnie v.v
Przekręcił się na drugi boczek.
- Na pewno mnie już nie chcesz... wiedziałem!

Położyła się na boku, opierając głowę na dłoni. Wyglądała wtedy pociągająco... i wyglądałaby jeszcze bardziej, gdyby nie była pod kocem .
- To ty mnie próbowałeś okłamać Błagaj o wybaczenie!

Zawrócił się w jej stronę. Objął ją wzrokiem. Mrrrrau~
- Błagam o wybaczenie. Cóż mam uczynić, by je uzyskać? ;<

- Co masz zrobić...
Zaśmiała się.
- Maszynka i krem do golenia w łapę! - zachichotała, patrząc na jego minę. Nie no, żartuję Pocałuj mnie ciepło...

Najpierw pobladł.
- A maszynkę i piankę mam sobie wyczarować...
Kiedy powiedziała coś poważniej, uspokoił się i uczynił wedle jej woli.

- A ktoś mówił, że nie jestem przewidująca? .
Uśmiechnęła się, kiedy pocałował ją tak słodko zgodnie z jej wolą x3

Po chwili usiadł i przeciągnął się porządnie. Aż mu strzeliło w kościach.
- Oho... wypadłem z kondycji....

- Oj ;<
Wyprostowała się, naciągając na ciało koc.
- Dasz radę wrócić do formy

- Wiem, ale zajmie mi to trochę czasu... ciężko będzie szybko nadrobić zaległości, mając astmę.
Obejrzał się na nią.
- A ty jak się czujesz?

- Niestety teraz będą wakacje i nie będziesz mógł mnie odwiedzać w moim gabinecie ;<
Wykonała okrężny ruch głowa.
- Dobrze. Czemu pytasz...?

- A czemu miałbym odwiedzać cię w gabinecie, skoro mogę tutaj?
Wzruszył ramionami.
- Żeby być spokojnym.

- A, no tak. Racja ;]
Pociągnęła na koc, obnażając Librę . Owinęła się nim porządnie, nie odsłaniając ani kawałeczka swojego ciałka.

- !!
Złapał jakąś poduszkę i zasłonił sobie to i owo . Obrócił się w jej stronę.
- Ej... nie zasłaniaj...

Siedziała sobie na brzegu łóżka, owinięta w koc.
- A booo coooo? ;]

- A bo mi smutno.
Naciągnął na tyłek bokserki, po czym sięgnął po spodnie.
- Mdli mnie...

Zastanowiła się, czy mu w końcu smutno czy go mdli.
- Wszystko ok...? - zapytała, obracając się w jego stronę.

- Taaa... tylko mdli v.v nie lubię tego. Nagle zaczęło.
Zgiął się w pół, oparł łokcie na kolanach. Była to odruchowa pozycja w przypadku nagłych mdłości.

Objęła go jednym ramieniem ;<
- Dać ci tabletkę?

- Nie trzeba, samo zaraz przejdzie napiję się wody...
Wstał i poszedł do kuchni. Wziął wodę z czajnika (taką letnią - ta z lodówki by go zabiła ), nalał sobie do szklanki i napił się. Miał nadzieję, że to jakoś uspokoi rewolucję w żołądku.