Mieszkanie podejrzanych indywiduów (Sky i Joel)

- Wrażliwszy . - powtórzył. - Może być.
Schrupał ostatnie parę frytek i odłożył pudełko na stół.
- Musiałem. Gdyby nie to, to znowu musiałbym zapolować. Poza tym, zgodziła się bez dwóch zdań. Na czyszczenie też .
- Co za frajer, mógł go zaatakować od tyłu v.v - szepnął do siebie, gdy jakis gościu rzucił się na predatorowego zwierza x_x.

- Jak się zgodziła, to ok. A nawet gdyby nie, to mam to gdzieś. Dopóki żyje, nic mi do tego.
Wgapiał się w ekran bez zainteresowania.
- Co my za szajs oglądamy?

- Jakbym ją raz dźgnął, to też byś mówił, że nic ci do tego?
Oparł się o kanapę i splótł palce na karku.
- Nie wiem, ty coś włączyłeś. Możemy wyłączyć, on i tak zginie. - i sekundę potem główny bohater padł ofiarą kłów innego zmutowanego ssaka. - Mówiłem . Dawaj jakiś horror.

- Prawdopodobnie. Chyba, że byłaby w ciężkim stanie. Wtedy byś do niej dołączył.
Chwycił pilota i zaczął skakać po kanałach. Ostatecznie zatrzymał się na czymś krwawym.

- Wreszcie jakaś reakcja. Ale coś mi się wydaję, że to drugie by nie wyszło ;].
Biegał wzrokiem po ekranie. Wszystko za szybko się działo x_x.

- Wyszłoby wyszło, już o to się nie bój.
Gapił się w ekran, w ogóle nie myśląc nad tym, co się na nim działo. Miał ochotę po prostu patrzeć na jakąś akcję, nie zastanawiając się nad nią.
- Chyba idę spać. Mam zły dzień i łatwość zabijania.

- Tak, tak, oczywiście - uśmiechnął się szerzej.
- Trafny pomysł, również skorzystam.
Przeciągnął się, ziewnął i wyniósł puste pudełka do kosza na śmieci.

Postawił swoje pudełko na jego, żeby wyrzucił przy okazji jego. Następnie skoczył pod prysznic, wyszedł po pięciu minutach. Targając ręcznikiem włosy skinął na niego i stół.
- Cho, sprawdzimy, czy podpakowałeś.

co on miałby robić?

Wyjrzał na niego zza ściany.
- Hm? - potem przeniósł wzrok na stół. - Po co?

- Żebyś nie żył w złudzeniu, że możesz mnie pokonać.
Siadł przy stole i oparł łokieć o blacie.

- Jasne ;]
Zarechotał po swojemu.
- Dobra, robimy zakład. Jak wygram - serwujesz mi do końca miesiąca kebaby. Jeśli przegram - robię ci obiady do końca miesiąca . Hm?
Usiadł na przeciwko niego i ustawił swój łokieć na stole.

- Dobra, może być... chociaż. Jak ja wygram, to upolujesz dla mnie tą Opherkę, o której ci mówiłem. Całą.
Uśmiechnął się kątem warg.
- A po całym zajściu oczyścisz jej pamięć
Spletli dłonie. Co tu kryć - biceps Sky'a, który codziennie trenuje w salach sportowych i siłowniach, był zdecydowanie większy od pana architekta.

- Całą? Nie będę mógł jej nawet posmakować...? Szkoda v.v
Napiął mocno mięśnie. Był silny, fakt. Geny i ćwiczenia zawsze dawały swoje, ale ze Sky'em i tak zawsze przegrywał .
- Dam ci fory, żeby nie było .

- Może dam ci raz ugryźć. Ładna jest.
Parsknął śmiechem.
- Nazywasz to forami? To raczej ja ci mogę dać.

- Zgadzam się. Próbowałem już krwi Ophery. Smak ma niemal doskonały ;].
Zaczął pierwszy. Gwałtownie ruszył ręką w prawo.
- Zobaczymy . Zaoszczędze te kilkadziesiąt rubli. - uśmiechnął się półgebkiem.

- Mmm, z wyglądu też im niczego nie brakuje. Ale smak krwi doskonały.
On natomiast szarpnął z drugiej strony. Ręce przechyliły się na korzyść Joela.
- Mówisz tak, żeby się dowartościować?

Uparcie ciągnął ich dłonie na swoją stronę, żeby zdobyć przewagę.
- Kto wie... ale raczej nie. Głośno przepowiadam przyszłość ... - chwila ciszy. - Cholera, ty sterydy bierzesz? v.v

... albowiem ręce były tak przechylone, jakby dłoń Sky'a miała za chwilę dotknąć blatu, dając zwycięstwo Joelowi. Ale od tego miejsca ręka demona jakoś nie chciała się ruszyć, a on się tylko uśmiechał.
- Nie ;] uczęszczam na AWF.

Patrzył na ich dłonie. Z całych sił próbował przechylić ostatecznie swoją rękę na stół, ale nie dawał rady ><.
- O stary, nawet AWF tyle nie daje... - wypuścił powietrze z ust. - .
Chwycił wolną ręką krawędzi stołu, zacisnął szczękę i jego ręka łagodnie zlatywała na dół!

- No jestem jeszcze demonem.... ale tutaj za bardzo przewagi nie mam, bo ty też jesteś silny. Cóż. To się nazywa "trzymać hantle w ręku zamiast ołówka nad rysunkiem technicznym"
Podparł się mocno i płynnie przechylił ręce na drugą stronę.
- możesz się poddać.

- Jestem w pół demonem - przypomniał.
Z całej sily próbował przechylić ich dłonie na drugą stronę, ale i tak czuł, że przegrana jest już blisko v.v.
- Odwal się, nie mam zamiaru się poddawać xP. Jak przegram, to z honorem, bo walczyłem do końca!

- O tym mówię.
Obserwował wysiłki Joela. To nie tak, że pokonywał go bez trudu, bo jego kumpel był dobrym przeciwnikiem. Ale jego przewaga siły była dość odczuwalna .
- Dobra, bo ci żyłka pęknie.
Stuknął jego dłonią o stół kończąc pojedynek.

Nie, żeby to była nieprawda... ;<
Poczuł tylko jak Sky ostatecznie zakończył pojedynek. Najpierw wytrzeszczył oczy, ale potem chwycił za rękę i rozmasował sobie nadgarstek.
- Lol... - mruknął. - To na kiedy mam ci ją upolować? v.v

- W wolnym czasie, jak będziesz miał ochotę - odpowiedział, także rozmasowując nadgarstek, żeby podbudować kolegę. - A kebaby i tak ci zawsze stawiam

- Ok. Rozejrzę się za nią i wyczaję odpowiedni moment .
- Ostatnio oddaję ci kasę, nie mów . Ale fakt, często mi stawiasz.
Rozsiadł się wygodnie w fotelu.
- Ciekawe jak bardzo miasto wpadnie w panikę, gdy kolejna osoba zginie, a nie znajdą winowajcy. Jak myślisz, zaczną się stąd wynosić?

- Prawdziwemu mężczyźnie na porządnego gyrosa nigdy nie szkoda kasy~
Uwalił się obok niego, zgiął się w pół, maltretując włosy ręcznikiem.
- Pewnie chcieliby. Ale jak zwykle jest coś, co większości to uniemożliwi. Kasa, przyjacielu. Matki zabronią dzieciom wychodzić z domu, takie tam.
- Sądzisz, że jesteś bezpieczny?

- Tu muszę ci przyznać racje .
Uśmiechnął się do siebie, myśląc nad czymś.
- Ta. - przytaknął mu. - Tak myślę... póki działam nocą i wymazuję ofiarom pamięć, to mogę czuć się bezpieczny .
Zerknął na zegarek. Dochodziła 23...
- Przejdę się, przy okazji dotlenię swój mózg ;]. - zabrał tylko kurtkę, nałożył buty. - Narazie.
Wyszedł.

[zt]

- No, nara.
Włączył jakiś film i zajął się oglądaniem.

[nmg]